piątek, 30 sierpnia 2013

A czy Ty wierzysz w fitness? - "Pain & Gain".

   Kojarzycie Michaela Bay’a? Reżyser ten jest specjalistą od kina rozrywkowego przepełnionego efektami specjalnymi i taką ilością wybuchów, że głowa mała. Spod jego ręki wyszły takie filmy jak „Armageddon”, „Pearl Harbor”, dwie części „Bad Boys”, „Wyspa” oraz trylogia „Transformers”. Mówiąc szczerze lubię twórczość Bay’a. Lubię to z jaką dokładnością podchodzi do swoich filmów. Jak potrafi dopieścić je do technicznej perfekcji. Jego filmy może nie wyróżniają się fantastycznymi scenariuszami, jednakże obrazy które tworzy dostarczają widzom ogromnej ilości naprawdę dobrej, porządnie zrealizowanej rozrywki. Po trylogii „Transformers” reżyser ten miał na celu nakręcenie bardziej kameralnego filmu, niż to co oferował nam dotychczas. Tak właśnie narodził się pomysł na film „Pain & Gain”. Kosztujący „zaledwie” 26 mln obraz, to jedna z najtańszych produkcji w karierze tego amerykańskiego reżysera.

czwartek, 22 sierpnia 2013

D.K.N.R. - Departament Kolejnego Niewypału Roku - "R.I.P.D. Agenci z zaświatów".

            
       Coś jest nie tak z tegorocznymi blockbusterami. „R.I.P.D. Agenci z zaświatów” to nie pierwszy film tego lata, który radzi sobie słabo w Box Office. Ba, wręcz zaliczył sromotną porażkę w tym zestawieniu. Można by sobie pomyśleć, że wystarczy wyłożyć kwotę ponad 100 mln dolarów (dokładnie 130). Dołożyć do tego kilku znanych (Ryan Reynolds, Kevin Bacon) i cenionych (Jeff Bridges) aktorów. Połączyć ze sobą motywy z takich filmów jak „Faceci w czerni”, „Pogromcy duchów” czy „Uwierz w ducha”? Okrasić to dużą ilością efektów specjalnych. I już mamy murowany wakacyjny hit? Otóż nie moi drodzy. Tak niestety nie jest. Rok 2013 bez żadnych skrupułów pokazuje nam, jak łatwo producenci mogą utopić ogromną liczbę pieniędzy jaką inwestują w konkretny film. „Jack pogromca olbrzymów”, „1000 lat po ziemi”, „Jeździec znikąd”, a teraz „R.I.P.D. Agenci z zaświatów” to filmy które kosztowały ponad 100 mln dolarów (Jeździec blisko 200) i nie zdołały nawet zwrócić kwoty jaką w nie wpakowano. A przy okazji zostały zmiażdżone przez krytyków. „Jeźdźca znikąd” nie widziałem, ale w przypadku trzech pozostałych obrazów wcale się nie dziwię, że poniosły takie porażki.

środa, 21 sierpnia 2013

Dwa oblicza Kick-Assa - "Kick-Ass 2".

     W 2010 roku Matthew Vaughn dał nam film „Kick-Ass”. Obraz ten był ekranizacją komiksu o tym samym tytule. Był to film udany, pokazujący nam świeże spojrzenie na tematykę superbohatera. Film zdobył uznanie zarówno widzów jak i krytyków, jego ocena oscyluje na granicy 77% pozytywnych opinii. Co ciekawe reżyser oraz scenarzysta w jednej osobie, pieniądze na ten film zdobył głównie dzięki własnemu samozaparciu. Domyślacie się, że mało który producent tak od ręki machnąłby kilkadziesiąt milionów na film z kategorią „R”. Film w którym to mała dziewczynka rozprawia się w krwawy sposób z bandziorami, przy użyciu broni białej. A jej tatuś za dnia policjant, w nocy staje się stróżem prawa wyglądem przypominającym Batmana z obsesją likwidowania przestępców. Jednakże na całe szczęście udało się zebrać pieniądze, bowiem pierwsza część „Kick-Ass” to film bardzo dobry.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Przerażająca wizja "doskonałego świata przyszłości" - "Elizjum".

            
        Rok 2006, Neill Blomkamp kręci krótkometrażówkę pt. „Alive in Joburg”. Dostrzega go sam Peter Jackson i proponuje współpracę. Panowie mają razem stworzyć ekranizację bijącej wtedy rekordy popularności serii gier wideo „Halo”. Jak to Blomkamp stwierdził po latach, na całe szczęście porzucili wtedy ten projekt. W 2009 roku młody reżyser z RPA wyreżyserował, a Jackson został producentem filmu „Dystrykt 9”. Filmu który podbił serca widzów oraz niespodziewanie stanął do walki o najważniejsze nagrody branży filmowej. W tym Oscary, w gronie takich filmów jak „Avatar”, „The Hurt Locker. W pułapce wojny.” Czy „Bękarty Wojny”. Już wtedy wiedziałem, że Blomkamp namiesza w gatunku sci-fi. Długo czekałem na jego nowy film, ale stało się. „Elizjum” lada chwila zagości na ekranach polskich kin. Ja już miałem przyjemność obejrzeć ten obraz i szczerze mówiąc jestem nim wstrząśnięty.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Nadzieja dla horroru - "Obecność".

Oglądam bardzo mało horrorów. Co jest tego powodem? Prosta sprawa, bardzo niski poziom produkcji tego typu. Ostatnimi laty ciężko dostać porządny horror, który swoją siłę opierałby na mocnym straszeniu. Zamiast tego dostajemy masę horroropodobnych tworów, slasherów, opierających się na coraz to brutalniejszych i coraz to głupszych scenariuszach. Filmy te bardziej obrzydzają widzowi seans, doprowadzając do odruchu wymiotnego, niż go straszą. Ileż razy można oglądać kolejną część Piły? Pierwsze części trzymały poziom, lecz im dalej tym gorzej. Ile razy można oglądać kolejną część beznadziejnego według mnie Paranormal Activity? Naprawdę ciężko mi doliczyć się kilku filmów które porządnie mnie nastraszyły. Do tego stopnia, że po seansie bałbym się samemu w nocy wejść do lasu czy wyrzucić śmieci. Rok 2013 w prawdzie dał nam Evil Dead, remake filmu z 1984 roku. Film porządny, wykorzystujący tradycyjne techniki charakteryzacji zamiast masy komputerowych efektów specjalnych. Tyle, że jest to bardziej slasher opierający się na stopniowym  likwidowaniu bohaterów, niż horror. Nie mniej jednak trzyma wysoki jak na ten gatunek poziom. Słyszeliście o jakimś innym dobrym filmie, który mógłby porządnie nastraszyć? Bo ja nie.