czwartek, 1 sierpnia 2013

Nadzieja dla horroru - "Obecność".

Oglądam bardzo mało horrorów. Co jest tego powodem? Prosta sprawa, bardzo niski poziom produkcji tego typu. Ostatnimi laty ciężko dostać porządny horror, który swoją siłę opierałby na mocnym straszeniu. Zamiast tego dostajemy masę horroropodobnych tworów, slasherów, opierających się na coraz to brutalniejszych i coraz to głupszych scenariuszach. Filmy te bardziej obrzydzają widzowi seans, doprowadzając do odruchu wymiotnego, niż go straszą. Ileż razy można oglądać kolejną część Piły? Pierwsze części trzymały poziom, lecz im dalej tym gorzej. Ile razy można oglądać kolejną część beznadziejnego według mnie Paranormal Activity? Naprawdę ciężko mi doliczyć się kilku filmów które porządnie mnie nastraszyły. Do tego stopnia, że po seansie bałbym się samemu w nocy wejść do lasu czy wyrzucić śmieci. Rok 2013 w prawdzie dał nam Evil Dead, remake filmu z 1984 roku. Film porządny, wykorzystujący tradycyjne techniki charakteryzacji zamiast masy komputerowych efektów specjalnych. Tyle, że jest to bardziej slasher opierający się na stopniowym  likwidowaniu bohaterów, niż horror. Nie mniej jednak trzyma wysoki jak na ten gatunek poziom. Słyszeliście o jakimś innym dobrym filmie, który mógłby porządnie nastraszyć? Bo ja nie.


James Wan to malezyjski reżyser, człowiek odpowiedzialny za takie filmy jak pierwsza część „Piły”, całkiem dobry „Wyrok Śmierci” oraz bardzo dobrze oceniany film „Naznaczony”. Jego najnowszym dzieckiem jest „Obecność”. Film dzięki któremu uwierzyłem, że w dzisiejszych czasach można stworzyć obraz, który potrafi wystraszyć widza w tak dużym stopniu, że dostaje się ciarek na całym ciele. Na „Obecność” trafiłem zupełnie przypadkiem przeglądając najnowsze trailery na YouTube. To co mnie od razu urzekło to klimat lat 70, który można było odczuć już w tych krótkich zwiastunach filmu. Jednakże głównym powodem dla którego wybrałem się na ten film do kina, były bardzo dobre oceny w zagranicznych mediach. W obecnej chwili oscylują one na poziomie 87%, to są świetne noty! Nie lubię oglądać horrorów w kinie ponieważ obawiam się, że jakiś imbecyl z popcornem w garści popsuje mi seans swoim zabójczo tępym śmiechem. Przełamałem się jednak i nie żałuję. Film jest świetny!

Scenariusz „Obecności” oparty jest na (podobno) prawdziwych wydarzeniach jakie miały miejsce w latach 70-tych ubiegłego wieku. Mamy tu wielodzietną rodzinę Perronów. Rodziców i pięć córek. Sprowadzają się oni do nowo kupionego domu na wsi. Jak się potem okazuje, dom jest nawiedzony przez demony. Pochodzenie demonów ma swoje źródło bodajże w XVIII wieku. Wtedy to właścicielka domu - wiedźma, zabiła swoje dziecko, wyznała swe oddanie do szatana, przeklęła farmę i powiesiła się na gałęzi drzewa. Od tamtego czasu dom nawiedzają pradawne złe siły co owocuje serią morderstw i samobójstw.


Demony wyczuwają słabość w rodzinie Perronów i postanawiają działać. Początkowo dają lekko o sobie znać, co przeraża rodzinę. Matka (Lily Taylor) postanawia skontaktować się z Edem i Lorraine Warren (Vera Farmiga, Patrick Wilson), małżeństwem demonologów. Osób przepędzających wszelkie zjawy oraz zajmujących się logicznym wyjaśnianiem wszelakich nadprzyrodzonych przypadków. Historia Warrenów jest bardzo ciekawym elementem całej fabuły filmu. Podczas seansu poznajemy ich dawne losy. Dzięki ich wykładom dowiadujemy się wielu ciekawostek chociażby na temat egzorcyzmów czy pochodzenia demonów. Jest to jeden z mocniejszych punktów filmu. Jednakże jego najmocniejszym punktem jest niesamowity klimat. Stary drewniany dom nad jeziorem. Piwnica pełna rupieci. Postacie wystylizowane na lata 70. Charakterystyczny ich ubiór. To wszystko daje nam możliwość lepszego wgłębienia się w historię rodziny Perronów oraz jak się później okazuje Warrenów.

Warrenowie niechętnie przyjmuję sprawę zbadania straszącego domu. Ma to związek z przeszłością. Lorraine jest medium, potrafi połączyć się ze wspomnieniami osób z którymi ma styczność. Potrafi odkryć historię jaką kryje stary dom. A co więcej „widzi” to czego dostrzec nie mogę inni. Widzi demony które opanowały dom. To wszystko odbija się na jej zdrowiu, a o to zdrowie bardzo obawia się jej mąż Ed. Nie chciałbym Wam zbytnio spoilerować fabuły, więc oszczędzę sobie wyliczanie poszczególnych sytuacji w jakich bohaterowie mają styczność ze zjawami. Powiem Wam tylko tyle, że film dosyć długo się rozkręca ale jak już się rozkręci, to mamy jazdę na całego.


Pod względem technicznym „Obecność” stoi na bardzo wysokim poziomie. Praca kamery jest perfekcyjna. Zdjęcia ostre i nadające obrazowi klimatu. Muzyka skomponowana przez Josepha Bishara nadaje obrazowi nastroju pełnego niepokoju przed tym co za chwilę może się wydarzyć na ekranie. Ogólnie rzecz biorąc film nie wyróżnia się jakimiś nowatorskimi pomysłami, jednak w wyśmienity sposób korzysta ze sprawdzonych rozwiązań. Rozwiązań które wykorzystywane były w klasykach gatunku i które stanowiły o sukcesie wielu produkcji kina grozy. Mam tu na myśli chociażby powolne najeżdżanie kamerą na dany obiekt. Narastającą muzyką w momentach, w których na ekranie wydarzyć ma się coś bardzo ważnego. Mignięcia postaci oraz gwałtowne ujęcia demonów.

Krótko podsumowując. „Obecność” to według mnie główny kandydat do miana horroru roku. Film przesączony świetnym klimatem. Bardzo dobrymi zdjęciami, nastrajającą muzyką. Film który naprawdę straszy, do tego stopnia, że wywołał u mnie szybsze bicie serca. Jest to nadzieja na to, że powstawać będzie coraz więcej filmów grozy, które będą opierać się na straszeniu, a nie obrzydzaniu nam życia podczas seansów. Wam polecam wizytę w kinie, a sam zabieram się za nadrobienie starszych produkcji reżysera.

4 komentarze:

  1. Z dobrych horrorów polecam "Egzorcyzmy Emily Rose" i "Dead Silence" ;) Fakt, że starawe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Egzorcyzmy widziałem, Dead Silence niestety nie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. film bardzo bardzo ciekawy, zastanawia mnie tylko jedna rzecz. dlaczego "amerykanie" nie zawijaja kołdry pod nogi? Wiadomo że to uchroni przed wszystkim;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo to by było zbyt proste :D

    OdpowiedzUsuń