środa, 15 października 2014

Matczyne rozdarcie - "Mommy".

Xavier Dolan to obecnie jeden z najbardziej chwalonych twórców filmowych młodego pokolenia. Reżyser, scenarzysta i aktor w jednym. Jakoś tak wyszło, że dotychczas nie miałem okazji zetknąć się z jego twórczością. Aż do teraz. Lada chwila na ekranach polskich kin zagości najnowsze dzieło tego 25 latka z Kanady.

Na samym wstępie mam duży problem z oceną „Mommy”. Jest to moje pierwsze spotkanie z Dolanem, a co za tym idzie ciężko mi się odnieść do jego wcześniejszych filmów. Recenzję tą oprę zatem tylko i wyłącznie na moich osobistych odczuciach, bez żadnych porównań. A odczuć tych skłębiło się we mnie naprawdę wiele. O tym niżej.

Dolan przedstawia nam alternatywną wizję Kanady, w której to po wprowadzeniu pewnych uchwał każdy z rodziców, bez jakiejkolwiek konsekwencji prawnych może wysłać swoje dziecko do ośrodka specjalnego. Jednym z takich dzieciaków jest cierpiący na ADHD Steve (Antoine-Olivier Pilon). Steve jest nadpobudliwy, wulgarny, agresywny i cholernie nieprzewidywalny. Nie lepsza z resztą jest jego matka Diane „Die” Despres (Anne Dorval). To typ kobiety nie stroniącej od alkoholu, lubiącej dobrą zabawę, której syn wyraźnie przeszkadza w życiu. Kobieta jest rozdarta przez uczucia, sprawia wrażenie osoby, która syna jednocześnie nienawidzi oraz strasznie kocha. Do tego duetu dołącza nauczycielka Kyla (Suzanne Clement), cierpiąca z powodu strasznej wstydliwości, umożliwiającej jej normalne porozumiewanie się z otoczeniem.

Dolan bezkompromisowo ukazuje trójkę dotkniętych przez życie bohaterów. Bohaterów, którzy doświadczeniem życiowym mogliby obdarzyć kilkanaście osób. Relacje pomiędzy nimi są tak gęste, tak napięte, tak strasznie duszne i niezręczne jak w mało którym filmie. Reżyser udowadnia jak dojrzałym twórcą jest i to w tak młodym wieku. Jest w tym filmie kilka scen, które wzbudziły we mnie masę emocji. Jak chociażby scena kolacji z utworem Celine Dion – On Ne Change Pas, która aż pulsuje… namiętnością pomiędzy rodzicem i dzieckiem.


Kanadyjczyk ma swój unikatowy styl. Widać, że każda scena jest doskonale przemyślana pod względem stylistyki, doboru kolorów, otoczenia. Dodatkowo format obrazu 4:3 w jakim film jest nakręcony, daje widzom możliwość lepszego spojrzenia na bohaterów. Daje szansę skupienia się na nich, poznania ich, a może i odnalezienia w nich cząsteczki siebie.

„Mommy” to bez wątpienia bardzo dobry film. Pozostawia na widzu duże wrażenie. Wywołuje masę różnorakich emocji. Jest atrakcyjny wizualnie i posiada gęsty klimat. Ukazuje nam portret matki, rozdartej pomiędzy uczuciami, a zdrowym rozsądkiem. Zdecydowanie będę musiał sięgnąć po wcześniejszą twórczość Dolana. Was natomiast zachęcam do wizyty w kinie. Naprawdę warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz