Równo rok po
premierze „Niezwykłej Podróży” do polskich kin trafia „Pustkowie Smauga”. Tak
jak i rok temu, tak i teraz Polacy mogą pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia
spędzić w Śródziemiu. Jest to w moim mniemaniu świetna alternatywa dla
obżerania się w domu przeróżnymi potrawami. Jedzenie jest tutaj jednak mało
istotne (i kto to mówi), najważniejsza jest przygoda. Bo jak inaczej nazwać
blisko 3 godzinny seans w krainie stworzonej przez mistrza fantastyki? Mając w
dodatku u swego boku zgraję krasnoludów, sprytnego hobbita i wszem i wobec
lubianego czarodzieja w szarym stroju. Tak moi drodzy, Fili, Kili, Oin, Gloin,
Dwalin, Balin, Bifur, Bofur, Bombur, Dori, Nori, Ori ich przywódca Thorin Dębowa
Tarcza (Richard Armitage) w akompaniamencie hobbita Bilbo (Martin Freeman) oraz czarodzieja
Gandalfa (Ian McKellen) to kompania której może pozazdrościć nie jeden
poszukiwacz przygód. Dodajmy do tego zgraję nieokrzesanych orków, wykwintnych i
zawsze eleganckich elfów oraz niezastąpionych ludzi i mamy mieszankę wybuchową.
piątek, 27 grudnia 2013
sobota, 7 grudnia 2013
Zjednoczeni przeciwko systemowi - "Igrzyska Śmierci: W Pierścieniu Ognia".
Zastanawialiście się kiedyś czym różnią się od siebie książkowe,
a za razem filmowe fenomeny skierowane do nastolatków? Mam tu na myśli przede
wszystkim takie serie jak „Harry Potter”, „Saga Zmierzch” oraz tę najświeższą,
czyli „Igrzyska Śmierci”. Swego czasu Stephen King wypowiedział się na temat
tych dwóch pierwszych. Jego słowa brzmiały mniej więcej tak. „Seria „Harry
Potter” jest o przezwyciężaniu strachu, znajdowaniu wewnętrznej siły i robieniu
tego, co jest słuszne w walce z przeciwnikiem. „Zmierzch” jest o tym, jak ważne
jest to, by mieć chłopaka.”. I wiecie co? Zgadzam się w stu procentach z
mistrzem horroru. Co więcej, słowa opisujące serię o młodym czarodzieju według
mnie idealnie odnoszą się również do „Igrzysk Śmierci”.
Subskrybuj:
Posty (Atom)