sobota, 10 maja 2014

Party hard - "Sąsiedzi".

            „Sąsiedzi” w reżyserii Nicholasa Stollera, to sugerując się zwiastunami oraz obsadą, jedna z najlepiej zapowiadających się komedii tego roku. We wspomnianej obsadzie m. in. Etatowy hollywoodzki błazen Seth Rogen. Partneruje mu urocza Rose Byrne. Wtórują im gwiazdki nieco młodszego pokolenia, czyli Zac Efron, Dave Franco i chociażby Christopher Mintz-Plasse. Coraz powszechniejsze jest zjawisko iż zwiastuny mają się nijak do całości obrazu. Jak jest w tym przypadku? Przekonajmy się.

            Kelly (Byrne) i Mac (Rogen) Radner to młode małżeństwo, które wraz ze swoją kilkumiesięczną córeczką wprowadza się do domu na przedmieściach. Zachwyceni faktem zamieszkania na swoim, nie spodziewają się tego co przyniesie im przyszłość. Otóż do domu obok wprowadza się bractwo studenckie Delta Psi Beta. Młodzi rodzice próbują podejść młodzież po swojemu, oczekując w zamian ciszy i spokoju podczas nocy. Po pierwszej wizycie (imprezie) u studentów, mają poczucie spełnienia swojej „misji”. Jak się później okazuje, była to przedwczesna radość. Radnerowie zgłaszając pewnej nocy na policji zbyt duży hałas u bractwa, podpadają studentom, a głównie ich przewodniczącemu Teddy’emu (Efron), czego efektem stanie się wojna między sąsiadującymi domami. Innymi słowy zaczyna bezkompromisowa się jazda bez trzymanki.


            „Sąsiedzi” to naprawdę przezabawny film. Naszpikowany jest zróżnicowanym humorem. Znajdziemy w nim zarówno wiele żartów sytuacyjnych oraz tych typowo amerykańskich, o pierdzeniu, bekaniu i innych fizjologicznych sprawach. Bohaterowie prześcigają się w coraz to zabawniejszych pomysłach, jak utrudnić życie sąsiadowi. Sądząc po reakcjach widowni, proporcje zostały równomiernie rozłożone. Widać taka forma okazała się być odpowiednia. Stoller w swoim filmie bardzo często nawiązuje do popkultury. Najlepszym tego przykładem jest moim zdaniem scena, w której studenci organizują imprezę-przebierankę w stylu Roberta DeNiro. Efron i Franco są w niej po prostu kapitalni. Obraz w prześmieszny sposób jest więc satyrą amerykańskiego życia na przedmieściach, a w szczególności amerykańskich studentów, którym w głowie tylko imprezy, alkohol i sex.


            Nieoczekiwanie jednym z najmocniejszych punków „Sąsiadów” jest obsada. Seth Rogen świadomy swojego wyglądu i „lekkiej” nadwagi, wykorzystuje ten fakt w iście perfekcyjny sposób. Kiedyś podchodziłem do tego aktora z lekką niechęcią, dzisiaj natomiast, jest on gwarancją sukcesu. Jego gama zabawnych min i mowa ciała jest kapitalna. Rose Byrne sprawdza się doskonale w roli matki, pokazując niekiedy pazur i swoje drugie oblicze. Na pochwałę zasługuje również Zac Efron. Bożyszcze nastolatek, znany głównie z High School Musical, zaczyna przekształcać się we świadomego swojej gry aktora. Coraz sprawniej dobiera sobie role, grając zarówno w filmach mainstreamowych jak i bardziej kameralnych.


            Jeśli spojrzę na listę filmów jaką obejrzałem w przeciągu ostatniego roku, dochodzę do wniosku iż komedie nie mają na niej zbyt wielu przedstawicieli. Jednak jeśli już dane mi jest obejrzeć przedstawiciela tego gatunku, to na moje szczęście trafia mi się naprawdę bardzo solidna pozycja. Tak było chociażby z ubiegłorocznymi „Millerami” i tak jest również z „Sąsiadami”. Jest to film, który nawet u największego gbura wywoła uśmiech na twarzy. Oferuje nam porządny, zróżnicowanych humor oraz niespodziewanie dobrą grę aktorów. To może być jedna z najlepszych komedii tego roku!

            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz